Bleach
Recenzja
Po tym, jak Ichimaru udaremnił ich pierwszą próbę przybycia do Dworu Przeczystych Dusz, bohaterowie otrzymują drugą szansę. Jest nią działo do wystrzeliwania fajerwerków, należące do Kukaku. Kłopot polega na tym, że Orihime, Ishida, Chad i Ichigo muszą nauczyć się kolejnej sztuczki. Pierwszej trójce przychodzi to łatwo, ale Ichigo… cóż, powiedzmy że minie trochę czasu, zanim chłopak ją opanuje. W końcu jednak się uda (głównemu bohaterowi wszystko się przecież musi udać) i cała szóstka wyrusza do Dworu. Oczywiście coś musi pójść nie tak, akurat w takim momencie, by naszą ekipę rozdzielić tuż przed lądowaniem. A na dole już czekają Strażnicy Śmierci…
Tomik dziesiąty zamyka kolejny fragment opowieści o Soul Society. Bohaterowie znaleźli się nareszcie w środku, jednak przeżycie w miejscu, w którym są celem polowania wszystkich Strażników w okolicy, łatwe nie będzie. Pierwsi do walki stają Ichigo i Ganju. Zgodanie z shounenowymi zasadami, najpierw muszą poradzić sobie z szeregowymi przeciwnikami, aby potem zmierzyć się z potężniejszymi antagonistami. Jak im to pójdzie i co czeka resztę bohaterów, dowiemy się w następnym tomie. Zwraca natomiast uwagę, że już od kilku tomików coraz lepiej poznajemy Strażników Śmierci. Tu ta tradycja jest zachowana, poza znanymi już kapitanami: Ginem, Aizenem czy Zarakim, pojawiają się Kurotsuchi i Hitsugaya, a także kilku zastępców: Rangiku i Yachiru. Czytelnik zobaczyć może też po raz pierwszy dowódcę Strażników Śmierci.
Okładkę tego tomu zdobi wizerunek Ganju. Przy całkiem niezłym przekładzie (co w Bleach jest tradycją) wpadki się jednak zdarzają – Ichimaru mówi o zgromadzonych na zebraniu „panowie kapitanowie”, podczas gdy są tam dwie kobiety – Soi Fon i Retsu Unohana. Stylizacje na staroświecką mowę wypadają nie zawsze przekonująco – o Ichigo i spółce raz mówi się „nachodźcy” a innym razem „intruzi”, przy czym to drugie pasuje zdecydowanie lepiej. Na ostatniej stronie okładki mowa jest z kolei o „Ogrodzie Przeczystych Dusz”, podczas gdy można się domyślać, że chodzi o dwór. Tam także zdarza się niezbyt fortunne powtórzenie: w dwóch zdaniach koło siebie mamy słowo „rozpoczynać”. Końcówka to humorystyczna historyjka o tym, jak Don Kan’oji i jego podopieczni bronią Karakury przed Hollowami pod nieobecność Ichigo i Rukii. Trzy kolejne strony zaś to wyjaśnienia tłumacza.