Bleach
Recenzja
Pozostawiony przez Aizena list sprawia, że Hinamori krzyżuje miecz z Hitsugayą. Obserwujący to Gin wyraźnie dobrze się bawi, zaś cała awantura skończyłaby się zapewne śmiercią dziewczyny, gdyby nie interwencja Rangiku. Egzekucja Rukii zostaje przyspieszona, a poszczególni bohaterowie wybierają strony w sporze dotyczącym życia skazanej strażniczki – nie wszyscy bowiem zgadzają się z wydanym na nią wyrokiem.
Po nieco spokojniejszym fabularnie tomie piętnastym, tutaj akcja nareszcie przyspiesza, mimo że główny bohater pojawia się zaledwie na kilku stronach. Głównymi dramatis personae są tym razem kapitanowie i ich zastępcy. Grupa dowódców nie okazuje się wcale takim monolitem, jak można było początkowo sądzić, dlatego to właśnie oni walczą tu między sobą. Kolejne starcia zostały przez autora przedzielone opowieścią o początkach kariery Rukii.
Na okładce Night of the Wijnruit (to ostatnie to holenderska nazwa ruty zwyczajnej) znalazł się – dość zasłużenie, jeśli spojrzeć na jego udział w fabule – Hitsugaya. Brak tu jakichkolwiek dodatków, co biorąc pod uwagę tempo akcji i narastający dramatyzm, nie jest jakąś wielką stratą. Zaskoczyć niektórych może tłumaczenie imienia kapitan oddziału drugiego – Sui Feng, a nie Soi Fon. Przyczyny takiego wyboru Paweł Dybała tłumaczy na przedostatniej stronie, poświęconej kwestiom translatorskim. Na ostatniej zaś piekli się Kon, który dowiedział się, że w tym tomie nie będzie poświęconego mu dodatku (i nie powiem, żebym tego żałował).