Bleach
Recenzja
Siedemnasty tomik „Wybielacza” zajmują w zasadzie w całości dwa pojedynki. Pierwszy to starcie Renjiego z Byakuyą. Walka między nimi pokazuje, że nawet kogoś takiego jak Byakuya można zaskoczyć, a jego notoryczne ignorowanie innych może mieć zgubne skutki. Czy jednak to wystarczy, aby Renji mógł odnieść zwycięstwo nad swoim przełożonym? To już nie jest takie oczywiste, bo siły wcale nie są tu wyrównane.
O równowadze sił trudno też na pierwszy rzut oka mówić w kontynuowanym w tym tomie pojedynku między Zarakim a Tousenem i Komamurą. Zaraki podchodzi do tej walki na luzie, wyraźnie lekceważąc obu przeciwników i nawet gdy sytuacja wydaje się dlań beznadziejna, potrafi (o dziwo) wykazać się sprytem, pokonując jednego z kapitanów. Niemniej zostaje jeszcze drugi, a czas nie stoi w miejscu i egzekucja Rukii jest już tuż‑tuż.
To kolejny tomik, w którym główny bohater w zasadzie nie pojawia się wcale, ustępując miejsca postaciom drugiego planu – i bardzo dobrze, bo dzięki temu dostają one swoje pięć minut. Renji po raz pierwszy chyba pokazany został bardziej serio, bez przesadnego dramatyzmu. Zaraki z kolei swoim specyficznym poczuciem humoru rozbraja epatujących aż do przesady patosem przeciwników. Oczywiście, znalazło się także miejsce na kilka reminiscencji, tym razem poświęconych Tousenowi. Denerwująca robi się natomiast maniera dokładnego omawiania mocy każdego ataku tuż przed jego wyprowadzeniem lub zaraz po nim. Pod tym względem Bleach momentami przypomina wręcz Sailor Moon z długimi perorami bohaterek w trakcie walk. A skoro już przy Sailorkach jesteśmy – trudno się oprzeć wrażeniu, że Kaname Tousen ze swoim ciągłym gadaniem o sprawiedliwości i prawości mógłby się całkiem nieźle odnaleźć w ich gronie…
Na okładce Rosa Rubicundior, Lilio Candidior znalazła się Yoruichi, co może wydawać się dziwne, biorąc pod uwagę, że nie odgrywa ona w wydarzeniach z tego tomiku istotnej roli. Mimo to cieszy, że po raz pierwszy od dziewiątego tomu mamy na okładce przedstawicielkę płci piękniejszej. Trzy strony poświęcono kolejnej odsłonie Radio Kon Baby, w której bohaterowie odpowiadają na pytania czytelników i dopiero tutaj pojawia się bohaterka z okładki. Swoją drogą, znajdziemy tu kolejną sugestię dotyczącą jej relacji z Uraharą. Na ostatniej stronie ponownie pojawiło się kilka słów od tłumacza.