Bleach
Recenzja
Po przejściu próby w pawilonie Oetsu Nimaiyi Ichigo podejmuje próbę odzyskania Żniwiarza Dusz. Wchodzi do swojego wewnętrznego świata, gdzie spotyka postać, którą do tej pory uznawał za Tnący Księżyc. Podczas rozmowy okazuje się jednak, że prawda wygląda zupełnie inaczej. Osobnik w czarnym płaszczu wyjaśnia, że jest uosobieniem mocy Quincy drzemiącej w Ichigo, a do tej pory zajmował miejsce jego Żniwiarza, aby chronić swojego właściciela przed niebezpieczeństwem. Stwierdza także, że przez długi czas obserwował jego dokonania, a teraz może w pełni usatysfakcjonowany ustąpić miejsca prawdziwemu Żniwiarzowi Ichigo, co pozwoli bohaterowi używać pełnej mocy. O wszystkim dowiaduje się także Shunsui Kyoraku, który odbywa podróż do świata żywych, aby ostrzec rodzinę oraz przyjaciół Ichigo, iż być może nie będzie on mógł wrócić na Ziemię, gdyż taka siła mogłaby negatywnie wpływać na świat. Przekazuje im przepustki do Dworu Przeczystych Dusz, aby w razie czego mogli go bez przeszkód odwiedzać.
W międzyczasie Yhwach zwołuje zebranie Sternitterów, którym przedstawia swojego następcę. Ku zdziwieniu wszystkich nie okazuje się nim Haschwalt, a zupełnie nowy kandydat. Nie wszystkim członkom elitarnego oddziału podoba się taka decyzja, jednak ich protesty zostają stłumione. Nie mają też czasu na podjęcie jakichś dalszych działań – król Quincych zarządza atak na Trzynaście Oddziałów. Czy kapitanowie pozbawieni Rozpostarcia zdołają stawić czoło śmiertelnie groźnym przeciwnikom? Zwłaszcza że atak przychodzi znienacka, zaś Dwór Przeczystych Dusz w dziwnych okolicznościach znika. Jeśli sądziliście, że historia Żniwiarza Dusz Ichigo to jedyna dłużyzna w tym tomie, jesteście w błędzie. Gadaniny „wyjaśniającej” konstrukcję świata jest znacznie, znacznie więcej.
Wydanie polskie nie uległo zmianie. Kolor znajdziemy jedynie na okładce, tym razem przedstawiającej Tnący Księżyc. Jakość papieru i druku pozostają na dotychczasowym poziomie, a więc nie można im nic zarzucić. Podobnie ma się kwestia przekładu na język polski. Tłumaczenie jest płynne i zrozumiałe, nie brakuje mu też odpowiedniego nacechowania emocjonalnego. Nie zauważyłem także błędów, co świadczy o dobrze wykonanej pracy przez redakcję.