Manga
Oceny
Ocena recenzenta
7/10postaci: 7/10 | kreska: 9/10 |
Ocena czytelników
Recenzje tomików
Top 10
Naruto
- NARUTO―ナルト―
- ナルト
- Akatsukiss
- Boruto -Naruto Next Generation- (TV)
- Boruto: Naruto Next Generations
- Boruto: Naruto the Movie (film)
- Boruto: Naruto the Movie: Naruto ga Hokage ni Natta Hi (SP)
- Boruto: Naruto the Movie Tokubetsu Bangai-hen: Naruto ga Hokage ni natta Hi
- Gekijouban Naruto Shippuuden (film)
- Naruto (TV)
- Naruto: Akaki Yotsuba no Clover o Sagase (SP)
- Naruto: Dai Gekitotsu! Maboroshi no Chitei Iseki Datte ba yo! (film)
- Naruto: Dai Katsugeki! Yuki Hime Ninpouchou Datte ba yo! (film)
- Naruto: Dai Koufun! Mikazukijima no Animal Panic Datte ba yo! (film)
- Naruto Gaiden: Michita Tsuki ga Terasu Michi
- Naruto: Honoo no Chuunin Shiken! Naruto vs Konohamaru!! (film)
- Naruto: Konoha no Sato no Dai Undoukai (film)
- Naruto Pilot
- Naruto SD: Rock Lee no Seishun Full-Power Ninden (TV)
- Naruto Shippuuden (TV)
- Naruto Shippuuden: Blood Prison (film)
- Naruto Shippuuden: Hi no Ishi o Tsugu Mono (film)
- Naruto Shippuuden: Kizuna (film)
- Naruto Shippuuden: Shippu! Konoha Gakuen Den (PD)
- Naruto Shippuuden: The Lost Tower (film)
- Naruto: Siódmy Hokage i Księżyc Szkarłatnego Kwiatu
- Naruto Soyokazeden: Naruto to Mashin to Mitsu no Onegai Dattebayo!! (film)
- Naruto: Takigakure no Shitou Ore ga Eiyuu Dattebayo! (SP)
- Naruto: The Cross Roads (SP)
- Naruto the Movie: Road to Ninja (film)
- Naruto: Tsuini Gekitotsu! Jounin tai Genin!! Musabetsu Dairansen Taikai Kaisai!! (SP)
- Rock Lee no Seishun Full-Power Ninden
- The Last: Naruto the Movie (film)
- Uchiha Sasuke no Sharingan Den
- Yondaime Gaiden
Tysiąc postaci, tyleż traum i jeszcze więcej walki.
Recenzja / Opis
Siedzi sobie mangaka i myśli. Myśli nad tym, co by tu narysować, bo redaktor się domaga materiału, termin goni i pieniędzy nie starcza do pierwszego. Potrzeba mu świeżego pomysłu, którego jeszcze nikt nie wykorzystał, a przynajmniej nie wyświechtał za bardzo przy użytkowaniu.
Magical girls przez karty mang przewinęły się już stada, wielkimi mechami, postaciami fantasy i samurajami rynek też się dławi. Masashi Kishimoto postanowił sięgnąć do prastarych japońskich tradycji i powołać do życia niezwykły świat ninja- okazało się to strzałem w dziesiątkę. Od powstania Dragon Ball fani nie otrzymali jeszcze tak rozwiniętej fabularnie i pełnej pojedynków serii. Swego czasu nawet zastanawiano się, czy Naruto prześcignie czterdzieści dwa tomy legendarnej twórczości pana Toriyamy. Dziś wiadomo już, że saga o wojownikach ninja jest jednym z najdłuższych tasiemców shounen w historii.
W historii Japonii, oprócz dzielnych samurajów, działała jeszcze jedna profesja wojowników- ninja. Byli oni zdecydowanie bardziej niebezpieczni i przerażający niż ci, którzy kroczyli drogą miecza. Na przestrzeni wieków o powstały setki podań o ich niewiarygodnych umiejętnościach. Wojownik cienia stał się symbolem niebezpieczeństwa pojawiającego się znikąd, istotą nie do powstrzymania, nadczłowiekiem, potrafiącym latać, chodzić po wodzie, rozpływać się w powietrzu, a nawet przybierać postać zwierzęcia. Pracując nad swoją mangą, Masashi Kishimoto czerpał garściami z mitologicznych opisów wyczynów tych niezwykłych ludzi. Naginając prawa natury i dodając nieco mistycznej magii stworzył logiczny, poukładany świat, rządzony przez wojowników posiadających nadludzkie umiejętności.
Akcja Naruto rozpoczyna się w wiosce Konoha Gakure, czyli „wśród liści ukrytej”, zamieszkanej w większości przez wojowników ninja, zwanych również shinobi. W osadzie mieszka kilkanaście klanów, których członkowie są obdarzeni wyjątkowymi umiejętnościami. Oprócz wewnętrznej klanowej hierarchii istnieje jeszcze ogólny podział shinobi, ze względu na ich doświadczenie. Są cztery kategorie: genin (młodzież, która dopiero co skończyła Akademię Ninjustu), chuunin (bardziej doświadczeni geninowie, którzy przeszli specjalne egzaminy i udowodnili, że zasługują na ten tytuł), jonin (najpotężniejsi wojownicy, niektórzy są członkami oddziałów zabójców, a inni sprawują opiekę nad geninami) i hokage (najważniejszy i najpotężniejszy wojownik w osadzie, sprawujący pieczę nad mieszkańcami i zajmujący się polityką zagraniczną). Sama osada znajduje się w kraju Liścia, który sąsiaduje z innymi państwami, również posiadającymi własne klany ninja. W tym świecie wojownicy shinobi pełnią rolę swego rodzaju zawodowego wojska, wywiadu i sił porządkowych w jednym.
Na czym polegają specjalne umiejętności shinobi, które odróżniają ich od zwykłych ludzi? Otóż każdy z nich potrafi w pełni kontrolować przepływ życiowej energii w swoim ciele. Dzięki temu są w stanie zwiększać swą szybkość, wytrzymałość, a także korzystać z tak zwanych jutsu (technik). Każdy klan ninja specjalizuje się w innych technikach, a wyżsi rangą i doświadczeniem shinobi tworzą swoje własne jutsu.
Pewnego dnia Konoha została zaatakowana przez potężnego Lisiego Demona o Dziewięciu Ogonach. Jego destrukcyjna moc była wręcz niewyobrażalna. Wielu dobrych wojowników zginęło, próbując go powstrzymać. Wśród nich czwarty hokage, który poświęcił swoje życie, pieczętując demona w pępku nowo narodzonego dziecka. Tym dzieckiem jest właśnie tytułowy bohater, Naruto Uzumaki. Dwanaście lat po tym wydarzeniu, mieszkańcy nadal odnoszą się z nienawiścią do Dziewięcioogoniastego. Wychowany bez rodziców, omijany przez współmieszkańców Naruto wyrósł na nadpobudliwego chłopca, który sprawia same kłopoty i wywrzaskuje w kółko to samo: „Zostanę największym Hokage i zmuszę wszystkich do uznania swojej siły!”. Przez lata historia Lisiego Demona stała się tabu, o którym nikt nie rozmawia, a młode pokolenie nie ma o tym pojęcia. Podobnie jak sam Naruto, który poprzez swoje wygłupy pragnie zwrócić na siebie uwagę i zostać zaakceptowany przez innych. W wieku dwunastu lat w końcu dowiaduje się, że to właśnie w nim drzemie potęga Lisiego Demona. W tym momencie rozpoczyna się ambitna, pełna walki, poświęcenia, przyjaźni i patosu opowieść.
Na początku mangi razem z głównymi bohaterami poznajemy otaczający ich świat. Mimo że oni się w nim wychowali i mają już „pomysł na życie”, nadal nie zdają sobie dobrze sprawy z istoty otaczającej ich rzeczywistości. Po kilku pierwszych tomach fabuła zaczyna się rozwijać i do głosu dochodzą również ludzie spoza Konohy, ich dążenia i ambicje, mające istotny wpływ na dotychczasowe życie Naruto i spółki. Główną osią są jednak marzenia blond chłopca o zostaniu najpotężniejszym ninja. Ale nim to nastąpi, przejdzie on ciężką szkołę życia i pozna gorzki smak przegranej.
Oczywiście główny bohater nie może iść przez karty komiksu sam. Każde dziecko po skończeniu Akademii Ninja i zostaje przydzielone do trzyosobowej drużyny, gdzie szkoli się w wykonywaniu prostych zadań pod okiem doświadczonego jonina. W skład drużyny numer siedem wchodzi Naruto, Sakura Haruno oraz Sasuke Uchiha. Sakura jest uosobieniem słodkiej różowowłosej idiotki, wielbiącej wiecznie zblazowanego Sasuke i nie znoszącej w gorącej wodzie kąpanego Naruto. Szczęście w nieszczęściu, że rekompensuje to wysokim IQ, więc służy drużynie (i czytelnikowi) za źródło informacji. Niestety nie pomaga jej to podczas walki. Jest najsłabsza z całej trójki i najczęściej nic nie robi (na rozwój jej charakteru i inicjatywy trzeba czekać około dwudziestu tomów, co jest trochę nudne). Fakt, miewa zrywy czasem uda jej się przydać, ale zawsze w końcu ktoś ją musi ratować.
Z kolei Sasuke to typ zimny, zawsze z wyrazem pogardy na twarzy. Widać po nim niewesołą przeszłość, a deklaracja „muszę zabić pewną osobę” bynajmniej nie usposabia do niego przyjacielsko. Trzeba jednak przyznać, że jest jedną z częściej myślących postaci. W przeciwieństwie do pędzącego na oślep Naruto, Sasuke dysponuje chłodnym, analitycznym umysłem. Ochy i achy Sakury nie robią na nim wrażenia, a blond krzykacz to dla niego wkurzający dzieciak. Jak łatwo się domyślić, lepszy we wszystkim potomek rodu Uchiha działa na Naruto jak płachta na byka, a wzdychająca do rywala Sakura budzi zazdrość (chwalić Niebiosa, że umizgi do tegoż dziewczęcia stoją niżej w hierarchii niż rywalizacja z Sasuke). Tą jakże barwną grupą musi zająć się jeden z najlepszych joninów z Konohy, Kakashi Hatake. Został on wyznaczony przez obecnego hokage by mieć na oku powoli budzącą się moc Naruto (a właściwie Lisiego Demona) i pilnować żeby się z Sasuke nawzajem nie pozabijali. Kakashi pełni rolę mentora, czasem ochroniarza, a w końcu przyjaciela. Dzięki niemu dowiadujemy się sporo o świecie, życiu i historii shinobi. Problem niestety polega na tym, że jego uczniowie, szczególnie Naruto i Sakura są oporni. Grupa numer siedem jest tak zapatrzona we własne ego, że pierwszą rzeczą, której uczą się dość długo jest praca zespołowa. Nieustanna walka o najlepsze miejsce w drużynie i gadanie zamiast działania momentami staje się dla czytelnika męcząca.
Muszę przyznać, że spędziłam wiele godzin rozmawiając z różnymi osobami na temat bohaterów w Naruto. Wnioski, do jakich wspólnie doszliśmy, w większości pokrywały się. Postacie Naruto, Sakury i Sasuke dojrzalszemu już czytelnikowi, wydają się jednymi z najbardziej irytujących w całej serii.
Naruto zawsze pędzi na oślep, nie myśli i nie słucha nikogo. Oczywiście nie przeszkadza to jednemu z najgorszych geninów w pokonywaniu o wiele potężniejszych przeciwników (może do wybicia Al Kaidy powinno się zatem wysłać mocno umotywowaną młodzież szkolną w wieku lat dwunastu?). Ponadto denerwującą cechą powiernika Lisiego Demona jest jego „moc zmieniania ludzkich serc”. Jak twardym byś nie był i jak mroczna nie byłaby twoja przeszłość, po starciu z Naruto zawsze wrócisz na drogę światłości i zrozumienia. Względnie będziesz umierać w blasku, otrzymując odpowiedź na dręczące cię pytania tuż przed wyzionięciem ducha. Jeszcze jedną zgubną cechą Naruto jest jego upór. Jego wieczna pogoń za domniemanym przyjacielem Sasuke, nawet gdy ten jasno i dobitnie mówi „odczep się”, będąca osią fabuły w drugiej serii mangi, jest wręcz żałosna. Jeśli mamy do czynienia z egoistycznym, głupim człowiekiem, do którego nic nie dociera (patrz Sasuke) to nawet przyjaciel/ojciec/adwokat końmi go nie odciągnie od jego zamierzeń. Nie twierdzę jednak, że Naruto nie ma żadnych pozytywnych cech. Jedną z największych jego zalet, moim zdaniem, jest to, że nie użala się nad sobą. Nie ma rodziców, ludzie od niego stronią, ale nie usiadł w kąciku i nie zapłakał się na śmierć, tylko dziarsko ruszył przed siebie. Za to naprawdę go szanuję.
Jak już wcześniej wspomniałam, na rozwój emocjonalny i fizyczny Sakury trzeba czekać niepomiernie długo w porównaniu do znoszenia jej głupoty. Ta postać nie wnosi prawie nic ciekawego czy ważnego do fabuły, po prostu jest. Umie jedynie wrzeszczeć na Naruto i uganiać się za Sasuke. Natomiast potomek rodu Uchiha wyznaczył sobie krucjatę, z której nie ma zamiaru zrezygnować. Jego upór, chęć zdobycia jak największej siły i zwężenie pola widzenia do zemsty stają naprawdę irytujące. Tym bardziej, że ma wokół siebie ludzi, który wyciągają do niego pomocne dłonie. Ale nie. On musi być tym wiecznie pokrzywdzonym, musi sobie radzić sam, bo przecież nikt, ale to nikt nie jest w stanie go zrozumieć.
Ale nie samymi głównymi bohaterami człowiek żyje. A zatem kilka słów o postaciach drugoplanowych. Ich mnogość w Naruto jest zatrważająca. Jak żyję nie widziałam takiej zbieraniny bohaterów drugoplanowych. Porównywalną liczbę możemy znaleźć chyba tylko w Bleach’u. Problem polega na tym, że (jak to się niestety często zdarza) to właśnie bohaterowie z numerami od 10 do nieskończoności są najciekawsi. Posługują się mózgiem, mają nietuzinkowe osobowości i to właśnie oni mają szansę stać się kiedyś jednymi z najpotężniejszych shinobi w okolicy. Wiele z nich ma traumatyczną przeszłość. Z jednej strony może być to bardzo denerwujące dla czytelnika, ale można się doszukać w tym sensu. Pamiętajmy , że większość postaci spotykanych w Naruto (młodszych lub starszych) to dzieci shinobi. Patrząc na historię Kraju Wschodzącego Jena widać, że waśnie między klanami, nie były niczym nadzwyczajnym . Ponadto, im lepszym wojownikiem jesteś tym niebezpieczniejsze misje zostaną ci powierzone. A w terenie często się zdarzają wypadki śmiertelne. Nic więc dziwnego, że większość dzieci pochodzi z rozbitych rodzin albo jest po przejściach. Setki (tysiące?) bohaterów drugoplanowych mają tę zaletę, że każdy czytelnik znajdzie w pewnym momencie kogoś, z kim się może identyfikować. Chwała niebiosom, że autor nie wypycha jako przeciwników kolejnych klonów, ale samodzielnie myślących ludzi z własnym podejściem do życia. Wiele z tych postaci ma dusze i charaktery, które na stałe zapadają w pamięci.
Kolejnym punktem spornym w dyskusjach o Naruto był sposób rysowania tej mangi. Osobiście uważam, że kreska jest świetna. Postacie są bardzo proporcjonalne, nawet te rysowane podczas najróżniejszych wygibasów. Chociaż oczy są uproszczone na modłę japońską, to jednak wolę je od wielkookich postaci żeńskich w większość mang. Co więcej, nawet przy jednakowych uniformach joninów zawsze można się zorientować kto jest kim. Każdy ma od razu widoczny styl ubierania się i poruszania się. Sceny walk są rysowane bardzo przejrzyście, wiadomo kto, kogo i jak uderzył. Podziwiam pana Koshimoto za to, że używa bardzo niewielkich ilości rastra. Raster w dwóch czy trzech odcieniach jest zastosowany tylko tam, gdzie piórko i tusz się nie sprawdzą. Cała reszta rysunków jest wykonywana ręcznie, z dużą dbałością o szczegóły, zarówno przy postaciach, jak i genialnych tłach. Jeśli przyjrzeć się kresce w pierwszym i na przykład dziesiątym tomie, zauważymy, że rysownik ma już duży warsztat i spore doświadczenie, gdyż jego styl nie zmienia się zbyt drastycznie. Jednak czytając dalsze tomy miałam miejscami wrażenie, że autor wpadł w rutynę, co było bardzo widoczne chociażby w sposobie cieniowania. Jednak zawsze w takich chwilach udawało mi się znaleźć kadr, który mnie zachwycił.
Warto zastanowić się teraz przez chwilę, dlaczego ludziom tak bardzo podoba się manga, w której uczy się dzieci zabijania. Nie oszukujmy się, profesja ninja nie polegała tylko i wyłącznie na cichym zdobywaniu informacji, ale i na usuwaniu zawadzających osobników. Mam wrażenie, że niektórzy odbiorcy, zwłaszcza ci młodsi, nie dostrzegają, że tak naprawdę szczytny cel zostania największym wojownikiem równa się byciu najlepszym zabójcą. Początkowo cała ferajna bohaterów traktuje życie shinobi jako zabawę (mieli przecież tylko po dwanaście lat) i dopiero pierwsze doświadczenia na placu boju uświadamiają im, czym się może ta zabawa skończyć. Jednak autor dość szybko schodzi z tego tematu, zajmując bohaterów (i czytelników) kolejną przygodą.
W przypadku Dragon Ball mieliśmy do czynienia z „grupą do zadań specjalnych”, czyli wspólnego ratowania świata. Tam jednoznacznie został określony ten dobry i ten zły. Członkowie specgupy byli oswojeni i pogodzeni z oczywistą śmiercią przeciwnika lub ewentualnie kogoś ze swoich. Poza tym mieli artefakt, który mógł zawsze wskrzesić poległych. W przypadku świata pana Kishimoto. śmierć jest jedna i nieodwracalna, a bohaterowie muszą walczyć o spełnienie swoich marzeń lub pozostanie przy życiu. Ponadto trudno niekiedy odróżnić dobro od zła. Wśród wzajemnych zależności, układów, przymierzy, porachunków, zemst i zwracania długów, granice między tymi dobrymi a złymi jest bardzo płynna.
Komu zatem można polecić tę mangę? Chociaż zaczyna się jak klasyczna manga shounen z bardzo ciekawym pomysłem, przeznaczona dla czytelników od 10‑12 roku życia, to wraz z rozwojem akcji, opowieść wkracza na poważniejsze tory. Gdy bohaterowie nieco podrastają i zaczyna spoczywać na nich odpowiedzialność oraz przymus wykonania zadania, mamy do czynienia z obrazkiem młodzieży zabijającej „tych złych”, ale jednak ludzi.
Mimo tych wszystkich minusów Naruto świetnie się sprzedaje i ma setki tysięcy wiernych fanów. Sama się często łapałam na tym, że z zapartym tchem przewracam kolejne strony. Choć byłam zmęczona zachowaniem niektórych bohaterów, nadal ciekawiło mnie, co będzie dalej. Szczególnie pierwsze dziesięć do dwunastu tomów trzymało w napięciu i przyciągało z siłą dużego magnesu. Później niestety pomysł stracił na świeżości i oryginalności i przestawałam się nim tak zachwycać. Nie zmienia to faktu, że Naruto ma w sobie to coś, co przyciąga i każe nam czytać i czytać. Po ogromnym sukcesie pierwszych tomów stało się jasne, że różni ludzie z różnych branży nie pozwolą autorowi tak łatwo skończyć tej serii. Ilość sprzedanych mang, anime, gadżetów, kostiumów i tak dalej, należy już chyba liczyć w megatonach. Zatem wszyscy fani mogą odetchnąć z ulgą i sięgnąć po coraz to nowsze tomiki. Zastanawiam się tylko, po którym odłożą komiks z niesmakiem, przytłoczeni rutyną i powtarzalnością pewnych zachowań (nie oszukujmy się, seria poświęcona w dużej mierze walkom w pewnym momencie staje się przewidywalna) oraz oczekiwaniem, kiedy wreszcie Naruto pójdzie po rozum do głowy i zacznie zasługiwać na tytuł hokage.
A mangaka dalej siedzi przy biurku i rysuje…
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Shueisha |
Wydawca polski: | J.P.Fantastica |
Autor: | Masashi Kishimoto |
Tłumacz: | Rafał Rzepka |
Wydania
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Naruto - recenzja na Elixir Manga | Nieoficjalny | pl |
Naruto: fanfiki na Czytelni Tanuki | Nieoficjalny | pl |
Podyskutuj o Naruto na forum Kotatsu | Nieoficjalny | pl |