Naruto
Recenzja
Dzięki wsparciu Bee, Naruto rozprawił się z ciemnością we wnętrzu swojego serca. Jednak był to dopiero pierwszy etap treningu, który musiał zakończyć, aby nauczyć się kontroli nad dziewięcioogoniastym. W trakcie kolejnej fazy szkolenia, polegającej na zdjęciu pieczęci więżącej lisiego demona i zabraniu mu czakry, Naruto zaczyna tracić nad sobą kontrolę. Wszystko wskazuje na to, że chłopak ulegnie woli kyuubiego, gdy nagle na scenę wkracza Kushina Uzumaki.
Pięćdziesiąty trzeci tomik Naruto skupia się na treningu tytułowego bohatera. Niewiele w nim akcji, wydarzenia ukazane na kolejnych stronach nudzą, a szkolenie w żadnym stopniu nie jest w stanie zainteresować czytelnika. Wraz z pojawieniem się Kushiny, całość zmienia się jednak na lepsze. Poznajemy jej przeszłość, historię klanu Uzumaki oraz wydarzenia, które miały miejsce w dniu narodzin Naruto Nie zabrakło też ckliwych rozmów na płaszczyźnie matka – syn. Dla osób, które nie należą do fanów radosnej twórczości Bee, mam złą wiadomość: jesteście skazani na kolejną porcję jego rymów.
Wśród dodatków tradycyjnie znajdziemy rysunki japońskich czytelników, rywalizujące w konkursie na najoryginalniejszą postać. Pomiędzy rozdziałami umieszczono również wybrane kadry komiksu. Nie zabrakło prac polskich fanów, które zwyciężyły w konkursie Halloween. Tylna okładka zawiera streszczenie wydarzeń recenzowanego tomiku oraz kilka słów od autora. Masashi Kishimoto wspomina w nich, że zawartość książeczki powstała w wyniku konsultacji z jego żoną. Reklam zabrakło.
O poziomie polskiego wydania nie napiszę nic oryginalnego. Tomik wydrukowano na śnieżnobiałym papierze, nie ma on kolorowych stron ani obwoluty. Tłumaczenie stoi na wypracowanym poziomie, nie natknąłem się na żadne błędy językowe i stylistyczne. Drukarnia, w której powstają tomiki mang JPF‑u, nie przestaje mnie zaskakiwać, w negatywny sposób oczywiście. Przeżyłem już źle poprzycinane kartki, które w różny sposób wpływały na lekturę, strony połączone na górnych krawędziach, kilkukrotne wydrukowanie tego samego, kosztem właściwej treści. Problem nie dotyczy tylko Naruto, wpadki trafiają się również w One Piece czy Bleachu. Jednak nigdy nie zdarzyło mi się, aby niektóre strony tomiku miały dziury umiejscowione na środku. Jest to jedyna usterka techniczna, którą tym razem mogę zarzucić tomikowi.