Naruto
Recenzja
Sasuke zaakceptował prawdę o swoim bracie, jednak stwierdził, że nie będzie kroczył tą samą drogą, co Itachi, i odbuduje klan Uchiha po swojemu. Chłopak przyjął również propozycję Madary, polegającą na połączeniu Jastrzębia z Brzaskiem. Sasuke i jego ekipa dostają zadanie zapolowania na sakryfikanta ośmioogoniastego demona, natomiast Pain rusza do Konohy celem zajęcia się Naruto. Tymczasem w wiosce ukrytej w liściach pojawia się Fukasaku, przynosząc wiadomość o śmierci Jiraiyi. Głównemu bohaterowi trudno pogodzić się z tym ciosem, jednak nie ma czasu na zmartwienia. Pustelnik‑erotoman pozostawił po sobie tajemniczy kod, który koniecznie trzeba rozszyfrować. Poza tym Naruto dostaje propozycję treningu na Górze Moyouboku, gdzie pozna tajniki Sztuki Pustelniczej (senjutsu).
Czterdziesty czwarty tom Naruto z całą pewnością należy do tych spokojniejszych i przegadanych. Autor serwuje czytelnikom standardową wariację na temat tego, że w trudnych chwilach zawsze możemy liczyć na przyjaciół. Prezentuje również klasyczny dla mang shounen trening głównego bohatera, mający nauczyć go nowych zdolności. Generalnie tomik skupia się na wprowadzeniu do nowego wątku, jakim będzie najazd na Konohę. Fani walk i pojedynków mają okazję nacieszyć się nimi dopiero w trzech ostatnich rozdziałach, opowiadających o potyczce ekipy Sasuke z Killer Bee, który jest kiepskim raperem i nosi w sobie ośmioogoniastego demona. Bitwa rozstrzygnie się w kolejnym tomie.
Od strony dodatków odautorskich zawartość tomiku nie różni się niczym od poprzednich. Tylna okładka zawiera refleksję Masashiego Kishimoto na temat lotu samolotem, jak również streszczenie tomiku. We wnętrzu znajduje się kolejna porcja galerii z konkursu na najoryginalniejszą postać. JPF dorzucił do tego kolejny rozdział opowiadania Przełęcz, stronę od tłumacza z nazwami technik i kilkoma tekstami z napisanej przez Jiraiyę książki Taktyka Flirtujących, a także rozstrzygnięcie konkursu na fanarty związane z tematyką żywiołów.
Stronie technicznej polskiego wydania nie mam nic do zarzucenia. Wydawnictwo trzyma się wyrobionych standardów i robi to dobrze. Jedynym błędem, jaki zauważyłem podczas czytania, jest tekst w dymku na stronie 41, gdzie Madara dwa razy wypowiada zdanie „Prawda, tu i ówdzie mieliśmy problemy”. Porównując to z innymi wersjami tej mangi wnioskuję, że drugie zdanie powinno brzmieć „Lecz oni wszyscy dołączyli do nas z własnej woli”, zwłaszcza że dalej następuje wyliczenie członków Brzasku.