Naruto
Recenzja
Walka Sasuke i jego kompanów z sakryfikantem ośmioogoniastego trwa. Nie jest to łatwy pojedynek, bowiem przeciwnik należy do bardzo wymagających i dobrze wyszkolonych. Koniec końców, dzięki poświęceniu całej grupy, Killer Bee zostaje pokonany. Czy aby na pewno wszystko poszło tak, jak powinno? Tymczasem Naruto kontynuuje trening. Rezultaty wydają się być pomyślne, chłopakowi udaje się osiągnąć tryb pustelniczy. Raikage, brat Killer Bee, nie jest zadowolony z rozwoju wydarzeń i postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, wysyłając do Konohy list z informacją, że jego wioska podejmie się eksterminacji Sasuke. Zwołuje również zjazd przywódców pięciu najważniejszych osad shinobi. Pain rozpoczyna atak na Konohę. Wróg jest bezwzględny i nie przebiera w środkach w celu zdobycia informacji o miejscu pobytu Naruto. Każdego, kto nie będzie chciał „współpracować” czeka śmierć. Czy shinobi z Konohy poradzą sobie z najeźdźcą?
Wraz z lekturą kolejnego tomiku Naruto na czytelników czeka zdecydowanie więcej akcji niż poprzednio. Oprócz tego autor poświęcił trochę miejsca na ukazanie relacji łączących Killer Bee z demonem przebywającym w jego ciele, które diametralnie różnią się od tych pomiędzy Naruto a Kyuubim. Czytelnicy poznają również obecnego Raikage, który bardzo troszczy się o swojego brata, oraz kilku shinobi z Kumogakure, z czego trójkę w składzie Samui, Karui i Omoi spokojnie można wrzucić do galerii osobliwości charakterystycznych dla Naruto.
Dodatki, zarówno odautorskie, jak i te, które czytelnicy otrzymali od polskiego wydawcy, niczym nie różnią się od umieszczonych w poprzednich tomikach. Pan Kishimoto podzielił się tym razem spostrzeżeniami na temat rozpoczynania dnia od filiżanki kawy. Tylna okładka zawiera streszczenie tomiku, natomiast wewnątrz znajduje się galeria z konkursu na najoryginalniejszą postać. Wydawnictwo JPF oprócz standardowej strony z tłumaczeniami nazw technik umieściło w tomiku kolejny rozdział opowiadania Przełęcz oraz rozwiązanie konkursu na fanarty, które miały zawierać motyw ferii zimowych. Reklam zabrakło.
Od strony technicznej czterdziesty piąty tomik Naruto nie odbiega w żaden sposób od poprzednich. Brak obwoluty, sztywna okładka i biały papier to standardy dla większości tytułów wydawanych przez JPF. W trakcie czytania nie wyłapałem żadnych błędów gramatycznych, interpunkcyjnych czy wpadek w tłumaczeniu.